NASI KOLEDZY KABARECIARZE

Słowo „kabareciarz” brzmi trochę dwuznacznie. Może oznaczać mężczyznę wesołego, lekko traktującego życie. Jest  również określeniem osoby występującej w kabarecie. W obydwu interpretacjach  wspólnymi cechami są rozrywka i humor. Aby zostać artystą, niewątpliwie trzeba dysponować jakimś talentem, np. aktorskim, recytatorskim czy muzycznym. Umiejętności te nie zawsze z nami są od dzieciństwa, często dają o sobie znać dopiero  w wieku dojrzałym. Zapewne tak jest z naszymi Kolegami Kabareciarzami, których mieliśmy okazję oglądać 4.02.2019r.,  na dużej scenie Teatru Lubuskiego, na jubileuszowym spektaklu kabaretowym pt.”To nam w duszy gra” wystawianym przez Zespół „Monte Verde”, działający od 25 lat w ramach Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Oglądać, to mało powiedziane. Myśmy szczerze podziwiali i gorąco oklaskiwali naszych policyjnych emerytów   – Romana Czarneckiego, Eugeniusza Czerwińskiego i Witolda Hańskiego – w jakże innych rolach.

Pan Hański śmiertelnie poważnym głosem odczytał „List do Prezydenta” zawierający prośbę o odroczenie służby wojskowej, napisany przez 25-latka, którego złożona sytuacja rodzinna uczyniła jednocześnie mężem, synem, ojcem, bratem i dziadkiem. Sprawa bardzo  poważna, a na widowni salwy śmiechu. To było naprawdę świetne. Brawo Panie Witoldzie!

 Roman Czarnecki monologiem „Konkurs Szopenowski” wprowadził w atmosferę tego doniosłego wydarzenia wcale w nie podniosłym stylu. Prosto, jak przysłowiowej „krowie na rowie”, przedstawił przygotowania   do konkursu. Było podrzucanie poły fraka, podnoszenie  i oglądanie pazurów, rzucanie łbem, ustawianie siedziska. Recytacja, o ile dobrze zapamiętałam, została wcześniej nagrodzona na Juwenaliach w Warszawie. Podwójne gratulacje Kolego! Trzymany kciuki za kolejne występy oraz życzymy wielu nagród. Koniecznie trzeba dodać, że Roman jest nie tylko dobrym aktorem i recytatorem. Także fotografem, poetą i … łowcą talentów. Złowił dla „Monte Verde”  – kilka lat wstecz – Eugeniusza Czerwińskiego, o którym niżej.

Eugeniusz śpiewa i gra na gitarze. W  jubileuszowym spektaklu kabaretowym wykonał solowo dwa utwory. Pierwszym była „Kasa dla bobasa”, której refren  „dalej chłopy  do roboty, czeka na was 500 złotych” śpiewali wszyscy na widowni. W drugim,  pt. „Reumatyzm”, odegrał rolę trzeszczącego i skrzypiącego paralityka. Doskonały z Ciebie aktor Eugeniuszu, świetnie udajesz chorego! Jednak nie wykonuj tej piosenki zbyt często, jeszcze uwierzysz … W duecie zaśpiewał dwie piosenki: „Anastazję” oraz „W sanatorium”.  Ta ostatnia, to żartobliwa przestroga przed sanatoryjnym zauroczeniem. Jej słowa ”Que  sera, sera, ach jaka byłam głupia, ni forsy ni Pana, jestem spłukana”, to esencja rozgoryczenia naiwnej kuracjuszki.

Z wielkim zainteresowaniem oglądaliśmy Koledzy Wasze występy. Tak trzymajcie dalej!  Sami się bawiąc, zabawiajcie innych wywołując uśmiech na ustach. Bo śmiech znakomicie ułatwia wszystkim życie.

Tekst: Zofia Der

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.