||||||||||||

NASZA MALARKA

Tym razem zapraszam na rozmowę z Beatą Montowską, malarką mieszkającą w Zatoniu.
Jakimi słowami opisałaby Pani samą siebie?
Oj bardzo krótko. Spokojna, empatyczna, chaotyczna wariatka. Wbrew pozorom jestem introwertykiem.
Pamięta Pani swoje pierwsze cele?
Chciałam robić wszystko, co było związane ze sztuką i to nie tylko z malowaniem. W wieku szkolnym uczęszczałam do szkoły baletowej w Poznaniu, ale rozłąka z rodziną nie była dla mnie. Potem chodziłam parę lat do szkoły muzycznej. Marzyła mi się również szkoła jubilerstwa i złotnictwa, aż w końcu wybrałam liceum plastyczne. Tutaj spore osiągnięcia w ogólnopolskich jak i międzynarodowych konkursach. Wybierałam się również do szkoły filmowej oraz na animację, ale życie pisze własne scenariusze, a ja się wtedy zakochałam.
Zaczęłam więc pracę w policji, gdzie między innymi zaprojektowałam odznakę policji polskiej tzw. blachę na wzór gwiazdy szeryfa. Po pracy wykonywałam projekty reklamowe dla znanych międzynarodowych firm i oczywiście malowałam. W tamtych czasach nie było tak zaawansowanej technologii komputerowej, prace wykonywane były ręcznie, wszystko należało zrobić od podstaw. Z czasem mogłam już pozwolić sobie na to, aby powrócić w pełni do prawdziwego malowania, do mojej pasji, która towarzyszy mi przez całe życie. Rozmalowałam się…
Skąd Pani czerpie tyle siły i energii do działania?
Nie zawsze tak było. Niestety gdzieś po drodze przyczepiła się do mnie choroba, która była dla mnie czymś w rodzaju trampoliny do innego wymiaru. To doświadczenie wywołało we mnie zmianę perspektywy na życie. Przestałam się bać, doszłam do wniosku, że szkoda czasu na gdybanie, muszę robić to co lubię i kocham. Założyłam różowe okulary.
Jak zdefiniowałaby Pani pojęcie „pasja”?
Pasja? To mój oręż, moja ucieczka, moje królestwo. Nie wszystkim musi się podobać, bo ona jest moja i dla mnie. Ale jeśli komuś się spodoba, to będzie mi bardzo miło.
Zdradzi nam Pani dalsze plany na przyszłość?
W maju moje obrazy będzie można zobaczyć w Centrum Kultur Europejskich w Ochli. Czerwiec to wystawa w Deszcznie, a na przełom lipca i sierpnia – Przytok.
A co się Pani osobiście marzy?
Zamieszkać na Fidżi lub przynajmniej pojechać tam na plener.
Może jakaś wskazówka na szczęście dla innych kobiet?
Moim zdaniem na życie trzeba spojrzeć jak na problem, bo niestety bywa problemowe. Obejrzeć je z każdej strony, jak piłkę albo kostkę Rubika. Następnie poszukać i wybrać z niego coś pozytywnego. Na pewno każdy coś dla siebie tam znajdzie.
—————————————–
Metalowa postać księżnej Doroty de Talleyrand-Périgord, znajdująca się na rondzie przed Zatoniem, to projekt Beaty Montowskiej – pamiątka po plenerze malarskim, który odbył się w Zatoniu w 2016 roku.
Agnieszka Schmidt-Nowicka

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × 1 =

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.